poniedziałek, 3 października 2011

gorycz poranka i słodycz jesieni dopiero w późnym wieku się ceni. Jak to pan Sztaudynger powiedział.

a ja marznę od samego gorzkiego poranka mimo iż słodka ta jesień i słoneczna tego roku. drapanie w gardle, co jest poniekąd efektem sobotniego "wychodzę tylko na chwilkę" i dreszcze wcale mi nie osładzają początku tygodnia. z chwilki w sobotę zrobiła mi się wieczność, bo świadomość odzyskałam dopiero rano, kiedy o rzeczywistości i świecie realnym przypomniał mi nieprzeciętny ból głowy i "mamo ja chcę sikuuu!!!" nawet niedzielne słońce i malownicze krajobrazy parku do którego wywlókł mnie dwulatek nie poprawiły mi nastroju. no cóż, idę zjeść jakieś cudo na choroby wszelakie jak zapewnia ulotka i do roboty się zabrać, bo jak tak dalej pójdzie to nie z własnej woli zyskam dużo czasu na chorowanie i leżenie plackiem w domu.

2 komentarze:

  1. Tylko pamiętaj:przed zastosowaniem skonsultuj się z lekarzem lub przeczytaj farmaceutę ;o)))

    OdpowiedzUsuń
  2. skonsultuję się z ulotką :)

    OdpowiedzUsuń